Początkowo był Głosem. Niskim, ciepłym, charyzmatycznym. Słyszanym ze schodów, z okolic filara w klasztorze dominikańskim. Schody – ukochane miejsce chodzących własnymi ścieżkami, poszukujących sensu i mających ogrom pytań, ale jednocześnie uwikłanych drugą nogą, a może i znacznie większą częścią siebie, w skrajnie inny świat. Ten głos, poza cudownym brzmieniem mówił rzeczy, które przyciągały. Słowa, które płynęły były pełne odwagi, wolności i miłości. Sprawiał wrażenie niezłomnego, którego można złapać za rękę, gdy osuwa Ci się grunt pod nogami, a on Cię z pewnością uchroni od upadku. Dopiero później pojawia się zrozumienie, że to nie sam Głos jest niezłomnym ratownikiem, a Ten,…
Podziel się opiniąTag: nadzieja
Modlitwa Pismem Świętym. Tydzień biblijny. Wszystko to brzmi dość poważnie, wzniośle, przynajmniej tak mi się zawsze wydawało. Jestem zwyczajną dziewczyną, kocham życie, chociaż czasami go nie rozumiem, uwielbiam spacery, często żartuję, z równą ekscytacją czytam „mądre” książki, co oglądam Mrocznego Rycerza. Staram się być tu i teraz, a nie bujać w obłokach, bo z tego bujania i filozofowania akurat nic dobrego jeszcze nie wynikło. A tutaj różne szkoły, techniki – słuchaj, wczuj się, wyobraź sobie, postaw się na miejscu tej osoby, zadaj konkretne pytania, kontempluj. Czy to się da połączyć? Jest chyba kanon klasycznych wątpliwości: coś powinieneś poczuć? Analiza tekstu…
Podziel się opiniąOstatnio często odrywam głowę od koronawirusa i izolacji. Patrzę na ogród i piękne słońce, które jakby chciało przekonać nas wszystkich do szerokiego uśmiechu i przypominam sobie pewne spotkanie. Parę miesięcy temu, siedząc przy piwku, słuchałam opowieści z wypadu rowerowo-namiotowego po Mazurach: – Wyjeżdżam w okolicach mojego planowanego noclegu, a tam głośno, gwarno, więc myślę sobie „jadę dalej, jakoś to będzie”. Przejeżdżam przez las, robi się ciemno, udaje mi się dotrzeć do jakichś domów. Cicho, przyjemnie, zero miasta – widzę, że jest miejsce, w którym można się rozbić z namiotem. Podchodzą do mnie mieszkańcy domu: „Nie musi pan rozbijać! My tu…
Podziel się opiniąBliskość w oddaleniu. Najbardziej legendarne, niemal mistyczne określenie z moich studiów. Zawsze nam powtarzano, że jest ono uniwersalne, a ja nigdy się nie spodziewałam, że będzie w stanie idealnie opisać obecną sytuację na świecie. Ostatnie dni są dziwne. Inne. Dla wielu trudne. Ulice, parki, place zabaw – zwykle tętniące życiem, dzisiaj świecą pustkami. Przynajmniej powinny. Spacerujący człowiek napotkaną niespodziewanie sąsiadkę omija szerokim łukiem, chociaż jeszcze niedawno radośnie oddałby się beztroskiej rozmowie. Jesteśmy daleko od siebie. Jednocześnie często jesteśmy bliżej niż byliśmy w czasach „normalności”. Robienie sobie wzajemnie zakupów, wyprowadzanie psów, dzwonienie do samotnych. Pomoc osobom zupełnie nam obcym. Obserwuję to…
Podziel się opinią