Środek tygodnia, wieczór. Wspólnota Sant’Egidio wychodzi „na miasto”. Dla mnie jest to jedno z pierwszych wyjść. Kiedy zbliżamy się do miejsca spotkania, widzę sporą kolejkę osób czekających na nasze przyjście. Wtedy właśnie spotykam D. Jestem nieco zagubiona, prawie nikogo nie znam, nie jestem pewna jak się zachować, jaki temat poruszyć. Zwykle moją totalną nieumiejętność small-talku zabijam redukowaniem wszystkiego do absurdu, ale w tym wypadku boję się, że palnę coś głupiego. Tak zaczyna się jedno z moich pierwszych zetknięć z kryzysem bezdomności. Na szczęście D. jest zdecydowanie bardziej swobodny niż ja. – Czym się zajmujesz? – Skończyłam reżyserię dźwięku i na…
Podziel się opiniąTag: pomoc
Zaspana podchodzę do komputera z nadzieją, że dam radę zmobilizować się do odpowiedzi na ostatnie wiadomości na messengerze. Właśnie minęła północ, oczy mi się kleją, a mózg uległ wyłączeniu już jakiś czas wcześniej, kiedy rozlałam się w fotelu, żeby przy świeczce dopić herbatę i rozpłynąć się w niebieskich oczach Daniela Craig’a. Ułożenie dwóch całkiem składnych, choć krótkich zdań i kliknięcie jednej reakcji uznaję za satysfakcjonujący szczyt moich możliwości na ten późny wieczór. Zbieram się do wyłączenia pochłaniacza czasu, ale rzucam jeszcze okiem na tablicę. Jako, że jestem mistrzem funkcji „unfollow”, mój scrolling obecnie ogranicza się do pojedynczych osób i grup…
Podziel się opinią